hmmm... dzisiaj sama nie wiem jak zacząć. Jest mi bardzo ciężko cokolwiek napisać jednak chcę się ze wszystkimi podzielić tym kogo spotkałam na swojej drodze. Jedna bliska mi osoba powiedziała niedawno, że jestem w czepku urodzona jeśli chodzi o ludzi, których napotykam na swojej drodze. Chyba jest to prawdą. Dziasiejsza niedziela zostanie w mojej pamięci już na zawsze a to z powodu jednego, dwóch hmm przepraszam kilkorga ludzi - dobrych ludzi. Jednym z nich jest ojciec Medard - ostatni żyjący spowiednik Powstania Warszawskiego. Człowiek historia, który nie może zginąć. Tak samo jak ON walczył o Polskę, tak teraz my wszyscy powinniśmy walczyć by pamięć o NIM i JEGO przeszłości dotarła do kolejnych pokoleń.
A na sam koniec chcę powiedzieć tylko jedno zdanie:
A na sam koniec chcę powiedzieć tylko jedno zdanie:
dziękuję Ojcze za dzisiejszą wspaniałą lekcję miłości i życia. Za wewnętrzny spokój, który mnie ogarnął po rozmowie z Tobą oraz za możliwość spotkania Ciebie. Natomiast Wszystkim, których dzisiaj spotkałam dziękuję za ciepłe przyjęcie i uśmiech oraz dobre słowo!
Pozdrawiam Wszystkich gorąco.